sobota, 24 maja 2014

Rozdział 4

- Już po jedynastej - mruczę spoglądając na cyfrową tarcze zegarka. Trzeba się ubrać...

Po kolejnych kilkunastu minutach wstaje i kierunkuję się do łazienki . Po drodze chwytam pierwsze lepsze ubranie z szafy. Wykonałam poranną toaletę i nałożyłam tusz na rzęsy , po czym ubrałam się w wcześniej 'przygotowane' ciuchy. Jak się okazało były to jeansy i zwykła koszulka. Juz gotowa poszłam do kuchni i wzięłam jogurt. Gdy wracałam zauważyłam trójkę ludzi ubranych na czarno. Przywarłam do ściany by oni nie dostrzegli mnie. Kto to ? Wyjrzałam , weszli do pokoju Dereka... Nie wyglądali zbyt przyjaźnie.
-hej ! - aż podskoczyłam słysząc za sobą krzyk. Odwróciłam się.
- jeżeli chcesz mnie zabić to nie w taki sposób ! - wydarłam się na Adama. Do mojego nosa doszedł zapach zielonego jabłka. Cudowny zapach. To chyba szampon do włosów chłopaka.
- następnym razem na przywitanie rzucę się na ciebie z nożem - wzruszył ramionami. Lekko się uśmiechnęłam.
- wiesz kto to ? - zapyta lam szeptem.
- nie wiem , chyba. Przyjechali chwilę po tym nowym- spojrzał w tamtą stronę.
 - nowym? - uniosłam brew .
 - myhy , wydaje mi się że oni są tu dla ochrony. Twojej ochrony- spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok by nie patrzeć w jego oczy.
 -mojej ? Po co ? Mam ciebie - powiedziałam szczerze zdziwiona.
- w końcu w okolicy zginęły dwie Śmierci. Ty możesz być następna , ale nie bój się - obronię cie- puścił mi oczko.
-po pierwsze nie nazywaj mnie Śmiercią , tylko Przewodnikiem - wycedziłam przez zaciśnięte zęby- jakie dwie ... Przewodniczki?
- nic nie wiesz? W ciągu ostatnich kilku dni zginęło około dziesięciu na całym świecie. Podobno Upadli zaczęli likwidować zagrożenie...- powiedział
. - ahhh- mruknęłam tylko i bez słowa poszłam do pokoju.
Zjadłam jogurt i zaczęłam myśleć o tej całej sprawie. Upadli atakują? Czemu ? O co w tum wszystkim chodzi? Nic nie rozumiem. To nie ma sensu... - myślałam chodząc po pokoju.
Zajęło mi to trochę czasu jednak nie doszłam do żadnego sensownego wniosku.
Nic nie chciało się skleić w całość. To wszystko było jak trzy pomieszane opakowania puzzli. Nic nie chciało się ze sobą połączyć.
Kiedy znów wyszłam z pokoju , na korytarzu panował półmrok. Gdy już byłam przy kuchni usłyszałam czyjeś ruchy w środku. Adam - pomyślałam. Wtedy dostrzegłam postać zbliżającą się. Nie byłam w stanie rozpoznać tej osoby. To nie był Derek. Kto mógł się tu kręcić? Studenci nie mogą tutaj wchodzić... Przygotowałam się do ataku. Na wszelki wypadek. Ktoś był już bardzo blisko... Widziałam jego rysy. Był wysoki. Wyższy ode mnie. Przystaną kawałek przede mną. Chwile zastanawiałam się skąd go kojarze. Ten zapach.. Zapach cytryny , mieszający się z wonią jabłka dochodzącą z kuchni... Mężczyzna lekko uniusł kąciki ust. Ten uśmiech ! Już wiem kto to jest !
 - Adrian? - szepnęłam ledwo słyszalnie- Adrian ! - krzyknęłam i rzuciłam się na swojego chłopaka wpijając mu się w usta. Jejku ! Jak ja za nim tęskniłam ! Nie widziałam go trzy miesiące lub coś koło tego! Uścisnął mnie i oddał pocałunek.
 - długo ci zajęło rozpoznanie mnie - zaśmiał się , a ja z przyjemnością wsłuchiwałam się w jego głos. Tak bardzo za nim tęskniłam... Nadal nie odsunęłam się .
 - dawno cię nie widziałam - wyjaśniłam. Zaczęliśmy iść w stronę pokoi.
 - trzeba było być grzeczną. Nie zabraliby ci telefonu - ahhh ten jego uśmiech ! Wytknęłam mu język po czym ziewnęłam. Zachciało mi się spać.
 - pogadamy jutro - tym razem to on pocałował mnie. Całowaliśmy się do momentu gdy oboje musieliśmy zaczerpnąć powietrza. Tęskniłam za jego pocałunkami i dotykiem. Tego wieczoru słowo tęskniłam zostało nadużyte. Z niechęcią wróciłam do swojego pokoju i zasnęłam by jutro czym prędzej porozmawiać z moim chłopakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za KAŻDY komentarz ♥
Cieszą mnie i wspomagają wenę :)