czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 6

-Kolejni – odwróciłam twarz w stronę okna i patrzałam jak strażnicy biegną w stronę przybyszy. Było ich może trzydziestu . Różny wiek , płeć , pochodzenie. To jednak nie był ważne. Moje myśli krążyły ciągle wokół jednego pytania : Dlaczego ? Dlaczego atakują ? Jaki mają powód ? W moim pokoju znajdowały się trzy osoby włącznie ze mną. Adrian – mój chłopak z którym nie miałam nawet najmniejszej szansy na dłuższą rozmowę , Adam – mój wojownik który musiał (lub powinien) towarzyszyć mi na każdym kroku.
Westchnęłam głośno , nie mogę znieść tej ciszy.
-Będzie ich więcej – nie wiem czy zapytałam , czy bardziej to stwierdziłam , ale mężczyźni spojrzeli na mnie prawie równocześnie.
-Czego chcą ? - zapytał mój ochroniarz . Drugi tylko spojrzał na mnie , wszyscy (oprócz Adama ) domyślaliśmy się po co tu przyszli .
-Raczej kogo...- poprawiłam patrząc na swoje buty.
-Ale oni...- i zamilkł . W końcu się domyślił. Od jakiegoś czasu Upadli polują na Przewodników. Nigdy jeszcze ni zdarzyło się by wysyłali tyle jednostek i to do centrum gdzie jest pełno straży ! Nasze jednostki słabną , jest ich coraz mniej .
Drzwi otworzyły się bardzo szybko , huknęły o ścianę .
-Wy dwaj , za mną – powiedział ostro Derek. Był spocony , brudny i strasznie zmęczony. Oboje moich towarzyszy wstało.
-Nie mogą iść oboje ! - zaprotestowałam.
-Fakt. Któryś musi być z tobą w razie co . Kto ma zostać ?- to pytanie zabrzmiało tak , jakbym miała zadecydować który przeżyje. Nie chce stracić żadnego z nich ! Niedawno straciłam wojownika i nadal za nim tęsknie.
-Ja pójdę – zdecydował za mnie Adrian , który odezwał się pierwszy raz od kiedy tu siedzimy . Podszedł do mnie jeszcze na chwilkę , wstałam. Przejechał palcami po moim policzku zostawiając na nim ciepły ślad. Przymknęłam oczy gdy połączył nasze usta w pocałunku.
-Gdy wrócisz musimy gdzieś wyjść – posłałam mu lekki uśmiech.
-Trzymam za słowo – odsunął dłonie od mojej twarzy – Nie martw się . Uczę się tego całe życie – puścił oczko w moja stronę i odwrócił się w stronę młodszego chłopaka – Pilnuj jej dobrze – ten odpowiedział mu … on mu zasalutował. Uniosłam brew ze zdziwienia . Adrian wyszedł z pokoju. Minęła spora chwila gdy się odezwałam znów.
-Wezmę prysznic , ok ? - nie spodziewając się odpowiedzi zniknęłam w łazience. Zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny. Ciepła woda kojąco działała na moje ciało. Potrzebowałam odpoczynku , stanowczo za dużo stresu ostatnio pojawiło się w moim życiu. Zwiększyłam temperaturę wody . Wszystko będzie dobrze , teraz może być tylko lepiej – zapewniałam się w myślach przez cały czas gdy woda lała się na moje ciało. Znów zwiększyłam temperaturę o kilka stopni i teraz strumień stał się niemal parzący . Gdy wyszłam na ciele pojawiły się czerwone ślady. Ubrana i bardziej zrelaksowana opuściłam pomieszczenie.
O dziwo Adama nie było na poprzednim miejscu. Właśnie wchodził do mojego pokoju. Zanim zdążyłam zapytać gdzie był zauważyłam że jest smutny .
-Muszę pomóc w kuchni przy... ludziach , a ty zostań tutaj. Jestem blisko więc wystarczy że krzykniesz a będę za chwilę – tłumaczył.
-Ja też pomogę – zaoferowałam się chętnie wsuwając trampki na nogi.
-Nie! - zaprotestował zbyt szybko – Nie , damy radę . Nie ruszaj się stąd -wyszedł. Siedziałam tak patrząc w drzwi. Zostałam sama . Nie rozumiem , nic się nie układa... Mogę pomóc przy ludziach , potrafię założyć opatrunek czy usztywnić złamaną nogę . Znam pierwszą pomoc i wiem że oni potrzebują rąk do pracy. Nie powinnam siedzieć normalnie gdy inni oddają życie by mi pomóc. Nie jestem kimś aż tak wyjątkowym. Przeprowadzam jedynie dusze na drugą stronę , jest trochę takich osób jak ja.
Wstałam pewnie z łóżka , podeszłam do drzwi i długim korytarzem ruszyłam przed siebie aż doszłam do dużych metalowych drzwi od kuchni. Już chciałam je pchnąć gdy się otworzyły i wyszło dwóch mężczyzn z noszami na których leżała kobieta , na jej brzuchu widniała ogromna dziura . Z pewnością nie żyła. Zrobiło mi się niedobrze mimo iż jestem przyzwyczajona do widoku śmierci. Potrząsnęłam głową i weszłam do środka już mniej pewnie. Wszędzie krzątali się ludzie chcąc pomóc innym.
Widok był tragiczny .
Krew , broń , rany , krzyki.
Nie rozumiałam głosów , brzmiało to jak szum. Podeszłam do pierwszej lepszej 'pielęgniarki' którą wyłapałam wzrokiem.
-Co mam robić ? - zapytałam pewnym głosem. Dziewczyna z trzy lata młodsza ode mnie ( z wyglądu) spojrzała na mnie niebieskimi oczami.
-Na końcu sali znajdują się nowo przyniesieni. Oceń kto żyje – polecenie godne horroru . Właśnie przeżywasz horror którym jest twoje życie ! - przypomniał niezawodny głos w głowie. Odwróciłam się i już stałam przy pierwszym łóżku. Mężczyzna nie wiem ile miał lat. Jego twarz była w okropnym stanie , ale ruszał ustami. Żył ! Zawołałam kogoś do pomocy. Potem sprawdziłam kojne łóżko. Kobieta około czterdziestu lat, rude włosy zaplecione w warkocz gdzieniegdzie miały ślady krwi . Przyłożyłam palec do jej szyi by sprawić puls , nie było go. Nie żyła. Odsunęłam się. Wypuściłam głośno powietrze i ciszej powiedziałam w przestrzeń że już nie oddycha. Nie wiem czy ktokolwiek usłyszał mój głos z tego harmidru. Kolejno sprawdziłam trzy osoby. Trzecia , kobieta wyglądała podobnie do pierwszego mężczyzny . Żyła . Trzy osoby na pięć sprawdzonych żyły. Zauważyłam że zostało ostatnie łóżko. Podeszłam do niego z ulgą jako że to ostatnie. Widok zmroził krew w moich żyłach.
-Adrian ! - jęknęłam. Złapałam go za rękę. Widzenie straciło na ostrości. Przeszły mnie dreszcze ledwo dotknęłam jego nadgarstka. Nie było czuć pulsu.... Przystawiłam ucho do jego twarzy , nie oddycha – nie ! Nie ! Nie możesz mi tego zrobić ! Nie ty ! - wrzeszczałam tak głośno że połowa ludzi ucichła. Wszyscy patrzeli na mnie. Płakałam . Rzuciłam się na niego i przytuliłam. Wtuliłam się w jego ciało , martwe ciało które nadal miało temperaturę żywego Adriana.

-Matko – usłyszałam za sobą głos. Nie odwróciłam wzroku . Wiedziałam jednak kto to był . Adam.
Potem jakby wszystko działo się poza mną . Znalazłam się w pokoju , łzy przestały lecieć. Prawdopodobnie dlatego że nie miała ich więcej w sobie . Myślałam o nim , to przeze mnie . Wszystko moja wina. Oni wszyscy zginęli za mnie. Wiedziała co muszę zrobić. Wiedziałam jak uratować rzeszę. 

 _____
Po tak długiej  przerwie jest !
Adrian ;'( 

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział, aczkolwiek smutny :c
    I przed przecinkami, kropkami, wykrzyknikami itp. nie dawaj spacji ;)
    _________________________
    http://przekleci-idealnoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju rozdział super ale bardzo smutny Adrian :'( //dariaa

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za KAŻDY komentarz ♥
Cieszą mnie i wspomagają wenę :)